BALUNO kochanie
Zadzwoń proszę
ratuj moją duszę
żona rzuciła mnie
dla krzychno
palcem jej groziłem
niech moją rękę
dziś ktoś powstrzyma
nie ręczę za siebie
jak taki ból wytrzymać
już wiem
on jest tu na beju
krzychno
cudzych żon złodzieju
u stóp jej świat cały położyłeś
ona widziała
jak strumień wody
do rzeki wylewałeś
tym ją sobie zjednałeś
zobacz stary powiedziała
cóż to jest za działo
każdą kobietę
połaskotać może śmiało
już byłem u spowiednika
wszystko z siebie wyrzuciłem
on ręce rozłożył
powiedział
wróci ona do ciebie
pozwól niech tę chwilę przeżyje
cóż księże mówicie
taka żona to skarb
więc pod kołderkę ją skryję
Autor Wald